Geoblog.pl    harina    Podróże    Wyprawa do Meksyku    Mexico City
Zwiń mapę
2010
15
cze

Mexico City

 
Meksyk
Meksyk, Mexico City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11573 km
 
Boy przyjeżdża przed 1:00, ładujemy się i wiezie nas na Terminal Bus niedaleko od naszego hotelu. Daje nam bilety i książeczke podróży oraz słowną instrukcję co dalej. Wchodzimy do Terminala, jest trochę ludzi i godzina czekania. Jesteśmy zdziwione profesjonalną obsługą i nieskazitelną czystością. Nigdzie nie ma nieprzyzwoitych zapachów ( jak oni to robią ) poprostu dokładnie sprzątają. Trochę nas sen morzy, ale czekamy na swój bus do Mexico City. O 1:50 otwierają Puerta 2 i sprawdzają pasażerów, przed autobusem druga kontrola. Otrzymujemy picie na drogę i ładujemy się. Miejsca 27 i 28, fotele lotnicze, bardzo wygodne, wysuwane wyściełane podnóżki ( w samolotach takich nie ma ). Ruszamy punktualnie i po chwili zasypiamy. Po pierwszym śnie budzi mnie chrapanie tłustego seniora okrytego pasiastym ponchem, siedzącego w rzędzie przede mną. Nie da się chyba spać, ciągne go lekko szatę, chwila ciszy i znowu jakby setki świnek obchodziło swoje gody, facio nie do zdarcia.
------ - ---- - --- - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - ---
O 7:00 dojeżdżamy do Mexico City. Czeka na nas Rodrigez z tabliczką TRATZINA ( czyli Grażyna ) o drugiej nie wspomne. Ze śmiechem wsiadamy do auta i jedziemy około godziny do miasta, pod biuro Mexico Travel. Proponuje nam kawę w hotelu, ale my idziemy do Starbugsa. Pijemy espresso i na 9:00 wracamy pod biuro. Po drodze ustawia się szpaler menów wyrażających same pozytywy na temat naszych postaci, czasem jest nam głupio od tych zachwytów, ale jest to miłe. Zgłasza się nasz przewodnik i z dwoma małżeństwami z Australii i Hiszpani wyruszamy na podgląd miasta. Najpierw jazda ulicami, potem do pięknego gmachu. Resturacja i kawiarnia urządzone z wielkim przepychem, styl lat przedwojennych, obsługa w pięknych strojach meksykańskich, towarzystwo bardzo eleganckie, od razu widać wielki świat. Pijemy dobrą lemoniadę, robimy parę zdjęć, po objaśnieniach przez Ronaldo ( przewodnik ) co tu jest wychodzimy. Udajemy się już w dużym ruchu na Zocalo ( duży plac w starej częsci miasta ). Driver sprytnie, po ukosie omija inne auta ( w Mexico City sieć taxi między innmyi składa się z VW-garbusów o kolorze złotym i bordowych nadkolach, w Acapulco biało - niebieskie. Idziemy do Pałacu Narodowego ( siedziba Prezydenta Republiki ) z pięknymi freskami Diego Rivery ( ja tu już byłam w grudniu 2008 ) plac jest otoczony przez policje, ma być demonstracja pokojowa, więc się od rana zabezpieczają, Pałac częsciowo w remoncie, robię tu po raz drugi te same zdjęcia malunków, fontanny, kaktusów ( fajne okazy ). Po wyjściu idziemy oglądać ruiny Wielkiej Świątyni Azteków, potem udajemy się w stronę Katedry, policja nas przepuszcza, przyglądając się nam z zaciekawieniem. Niektórzy pytają : from, from ? Zwiedzamy Katedrę ( dwie części ) ogromny kult dla naszego Jana Pawła II, obrazy, popiersia, napisy, tablice pamiątkowe. Piękna, piękna nastrojowa Katedra, oddałam się chwili zadumy nad swoim bezproduktywnym życiem. Z bólem serca trzeba było opuścić tę przepiękną świątynie, bo gonił nas czas. Udajemy się w potężnym korku przez miasto do Muzeum Antropologii. Miasto odurza nas swoimi pomnikami, fontannami, budowlami oraz wielką precyzją i kulturą jazdy. Muzeum mieści się w Parku Chapultepec. Oglądamy bezcenne eksponaty prezentujące kultury prekolumbijskie. Po zwiedzeniu udajemy się w drogę do Piramids of Teotihuacan - the Sun an the Moon. Niedaleko miasta ciągną się na wzgórzach bardzo, bardzo kolorowe domki, pomalowane na różne pawiaste kolory, jest ich mnóstwo, są to domi biedoty, można je porównać do wysypiska śmieci rozrzuconych po rozległym terenie. Jadąc malowniczą drogą dojechaliśmy na lunch do restauracji pod nazwą Palace of the Jaguar, do obiadu przygrywali mariachi i krzyczeli kibice, bo był mecz. Najedzeni podjechalismy na manufakturę, żeby zobaczyć co można zrobić z agawy i skał wulkanicznych. Oprócz teqilli z agawy można wykonać bardzo dużo pożytecznych rzeczy, ze skał wulkanicznych ( obsydianu ) ozdobi i piękne figurki itp. Po miłym pożegnaniu i zakupieniu przez Grażkę sombrerra udaliśmy się do piramid. Jedna jest zwana piramidą Księżyca ( niższa ) druga wyższa piramidą Słońca. Zaczęliśmy od Księżyca, weszłam podpierając się kolanami i łokciami, dotąd dokąd było dozwolone. Niesamowite wrażenie, widoki wspaniałe, rozkosz dla oczu i zmysłów, ale trzeba było iść dalej. Zaczeło się zejście, schody mają około 60 cm wysokości, w połowie drogi coś mi strzeliło w prawej nodze, zeszłam kulejąc i udaliśmy się do piramidy Słońca oraz Świątyni Pierzastego Węża. Grażyna dzielnie weszła na pierwszą część piramidy ( która jest łagodniejsza ) dalej nie było sensu się wdrapywać bo już był czas powrotu. Ostatni etap zwiedzania - Bazylika Matki Boskiej z Guadelupy. Dojazd do miasta był utrudniony ze względu na gigantyczne korki, to 20 milionowe miasto pomimo dobrze rowiniętej sieci metra, ma problemy z komunikacją sam. 5 pasów ruchu ciągle zajętych przez sznur samochodów. Dotarliśmy do Bazyliki w dobrym czasie. Najpierw przywitanie z naszym papieżem Janem Pawłem - duży pomnik stoi przed Bazyliką, potem 4 razy przejechałyśmy przed obrazem Matki Boskiej ( jest bieżnia, na której się stoi, bieżnia przesuwa się z odpowiednią prędkością, starczy czasu na krótką modlitwę i wykonanie zdjęć ). Obeszliśmy trochę placyk przed Bazyliką, na wnikliwe zwiedzanie nie było czasu. Dojechałyśmy na Terminal w żółwim tempie. Terminal Bus w Mexico City jest dobrze przygotowany na przyjęcie pasażerów. Po zorientowaniu się, która Puerta jest nasza, usiadłyśmy, żeby zjeść francuskiego rogala i popić Colą. Po kontrolach Security - usiadłyśmy na miejsca nr 7 i 8. Autobus ruszył, ciągle padał deszcz, za oknem przejeżdżały błyszczące samochody, szofer włączył bajkę Walta Disneya. Głupie kukiełki wrzeszczały na cały głos, ludzie spali, a mną rzucało jak psem. Zeszłam do Niego prosząc, żeby ściszył albo wyłączył, chyba nie zrozumiał, bo zrobił jeszcze głośniej. Nie opisze wrażeń, które mną miotały. Miałyśmy być o 2:00 w Acapulco, ale przyjechałyśmy o 3:00. Nasz transfer hotelowy już czekał, szybko dojechałyśmy do hotelu, szybkie mycie i spanko.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
Marcin Szanghaj
Marcin Szanghaj - 2010-08-20 21:08
coraz bardziej zielenieje z zazdrości...:)
 
harina
harina - 2010-08-22 11:56
Szanghaj ?chyba zolkne?nic tak nie tworzy przyszlosci jak marzenia-spelniaja sie
 
Marcin Szanghaj
Marcin Szanghaj - 2010-08-22 21:29
no i mamy pierwszą zagadkową kobietę na tym blogu haha
 
harina
harina - 2010-08-25 17:38
Jeszcze nie rozszyfrowana,ale,ale......
 
Marcin Szangchaj
Marcin Szangchaj - 2010-08-25 18:42
Takie zagadki są miłe do rozwiązania
 
mirka66
mirka66 - 2010-08-26 09:14
A gdzie zdjecia z piramid ? :(((
 
harina
harina - 2010-08-27 22:56
NIestety, narazie znalazłąm dwa zdjęcia, które mam wrzucone na mój blog. Jak mi się uda coś znaleźć to zapraszam do odwiedzania mojego blogu !!!
 
 
zwiedziła 34% świata (68 państw)
Zasoby: 102 wpisy102 68 komentarzy68 125 zdjęć125 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
06.11.2010 - 22.11.2010
 
 
06.06.2010 - 21.06.2010