Po późnym śniadaniu, oczywiście zajęcia na basenie, gwiazda, wąż i wygłupy w naszym wykonaniu. Zostałam wytypowana do stworzenia drużyny do piłki ręcznej w wodzie. Ustawiono bramki, rozdzieliliśmy się na dwie drużyny i wybrali bramkarzy. Dorian udzielił instruktażu po hiszpańsku i zaczął się mecz. Nie wiedziałam, która moja bramka, kto ze mną gra, początkowo wszyscy byli podobni, potem już ich odróżniałam i pilnowałam swojej bramki. W ogóle to byłam w ataku, obronie i bramkarzem. Wbiłam parę goli, tancerka chciała wrzucić piłkę w naszą bramkę, więc ją połaskotałam pod pachami i opuściła piłkę. Wygraliśmy 5:3, a raz 3:2. Nazwali mnie nawet Champion. Po kolacji Show Internacional, wędrówki od baru do baru, krzyki przy meczach i dzikie tańce do północy. Tu nie ma ludzi, którzy by nie umieli tańczyć. Mają tak świetne wyczucie rytmu, że aż głowa boli, czy mały czy stary wywija jak szalony. Jest piątek więc zjechało się towarzystwo na weekend : Ekwador, Kolumbia, Argentyna, Kanada, USA, Honduras, Europy brak.