Wstalam dosc wczesnie okolo 9-tej,niebo pochmurne,ale fale nadal bardzo duze .Serferzy mieli frajde,zawsze podziwiam przepiekny taniec na falach,jest w tym cos niesamowitego.Przewracaja sie,sa czasem poturbowani i dalej lapia fale. Po sniadaniu idziemy znowu nad basen.Troche slonce wychodzi,ale jest ogolnie duszno i parno.Cabaleros zapraszaja do gimnastyki,po roznych cwiczeniach rak,nog i tulowia tworzymy slawna gwiazde.Dorian przyplywa pomiedzy mnie i Grazyne (dzis nie ma Ricarda,on nam przewaznie towarzyszy ) zaczynamy wyglupy,zajecia prowadzi Izaak,jest tez Alberto,Cesar,Bolo.Gwiazda i waz wychodza nam fajnie ( uno,dos-uno,dos ) relaksujemy sie przy pieknej muzyce.Po wariacjach wypoczywamy,nic nie robiac.Lunch,obserwacja nowych gosci,sluchamy wrzasku kiboli,dzis mecz Argentyna-Anglia. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - Zastanawiamy sie,dlaczego w tym hotelu jest ochrona z pistoletami ( w innych tego nie zauwazylysmy ) chyba ,,pewne grupy" z rodzinami tu wypoczywaja.Grazka jest smutna,bo nie moze pojechac do Taxco,musza byc dwie osoby,a teraz nie sezon. Ja ze wzgledu na swoj nadwyrezony miesien troche kuleje. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -Opowiadamy sobie jak to kiedys bylo,dlaczego tak ,a nie inaczej nam sie ulozylo i dochodzimy do wnioskow,ktore znamy na pamiec. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -Poznym popoludniem dochodze do wniosku :,, raz kozie smierc", mowie : idz przynies dwie margeritki,moze sie znieczule.Chyba troche pomoglo,decydujemy sie pojechac same autobusem.Poszlysmy kupic bilety ( 380 peso w dwie strony od osoby ) na 9:15 rano i powrot o 19:20.Wrocilysmy akurat na Show Internacional,nasi tancerze z nad basenu tancza i spiewaja rozne piosenki charakterystyczne dla danego kraju (polskich akcentow nie bylo) natomiast zawsze nas witaja :VIVA POLONIA. Po spektaklu idziemy z poznanym towarzystwem tanczyc do Margerity,grali Meksykanie,jakies tam ich smutasy,my narzucilismy im swoj koncert. Nasze tance byly luzne,wyglupowe,kabaretowe,z gwizdami ( zeszla sie polowa hotelu,zeby nas ogladac). Duzo bylo gosci Argentino,Kolumbino,Brazyliano i Latino - ze wzgledu na mecz. Teqille i Bacardi saczono bez przerwy,tym razem barmani przestali obslugiwac klientow,tak sie zapatrzyli.Ja tanczylam ,,rozyczke w czerwonym wiencu",tango z polonezem i inne blizej nie znane mi tance,Mari- taniec toreadora( ja byk ) Marija kubanskie rytmy,a Grazka balansowala pomiedzy kulturami.Latytnosi uczyli nas swoich tancow,ktore my i tak znamy,a ich wspolplemiency nagrywali i fotografowali ile sie dalo. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - -Okolo 2-giej czas bylo wrocic do rzeczywistosci,bo rano autobus o 9:15. Ocean ukolysal nas do snu ( o teqilli nie wspomne ). Usnelysmy jak kamienie.